piątek

wiktoria flaumenhaft

nie mam chęci do pisania czegokolwiek. ciągle zmieniająca się pogoda niszczy niczym armagedon mój meteopatyczny organizm. nadal uciekam w samotność. lubię stawiać sobie głupie pytania na temat świata lub tego miasta. po godzinie 20tej zamykam się w sobie i żyję marzeniami - cóż, każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia. mój refleksyjny nastrój mnie rozbraja, teraz powinienem zamknąć się w worku na ziemniaki i zrzucić z nadmorskiego klifu. to byłby całkiem zabawny koniec mojego życia, na miarę mnie. pomyślę o tym. wiktoria flaumenhaft jest wolna












a propos, zdjęcia dla naśki

niedziela

norwegia welcome to

wróciłem niedawno z norwegii, jestem niezadowolony. liczyłem na lody z lodu, niagary, morza oceany kwiatki tutki srutki etc. wybieram się za dwa tygodnie na maltę. mam nadzieję, że w końcu poczuję wakacje. teraz jest mi źle. jestem klejący, mokro mi w kroczu a gdzieś w okolicach mojego nosa zaczyna się pojawiać bliżej niezidentyfikowany obiekt. mój tydzień ma stały, niezmieniający się schemat: spanie jedzenie jedzenie basen wyjście przyjście jedzenie spanie. jestem z tego niezadowolony, chcę coś wnieść do mojego niczym z filmu 'dzień świstaka' życia. zamierzam zostać reżyserem. nie jakimś almadovarem, burtonem czy tarantinem.. oni są przeklamowani. będę rodkiewiczem! moje poczynania już niedługo na fotobiddenie.