nie wiedzieć czemu cieszę się ze zbliżającej szkoły. nie, nie jest to związane z tym, że miałem beznadziejne wakacje, z tym, że moje życie towarzyskie ograniczało się do jednorazowych wyjść do mcdonalds, z tym, że jestem samotny, z tym, że moje uda są grube a powyżej kolan jestem nieopalony, z tym, że moje spodnie są podarte, a ja nie lubię przymierzać jeansów (nie wiem o czym mówię). tak tak, leję wode, jest w końcu 2:31. AM. if you want to see my face at 2 o'clock so KLIK
zdjęcia z cyklu, 'o kurwa wywaliłam się na schodach' wyszły. motyw przewodni nie jest narzucany, jest elastyczny, można go rozumieć personalnie. dziś, kiedy nie mam refleksyjnego nastroju, nie wgłębiam się w podpowierzchowne warstwy myślę, że kobieta po prostu się wywaliła, szła na zakupy, kupić seler. (powtarzam, nie jestem dzisiaj błyskotliwy i inteligentny)
czego do KURWY można spodziewać się wkładając 9568 letnią koszulę prachujababci, brawa dla mariczki ,która z myślą, że wyjdzie ode mnie z vogueowskimi zdjęciami zawiodła się, że nie są dostatecznie dobre jak na nią. kac, wzdychanie do telefonu i uśmiechanie się jak pojeb - to była piątkowa marika. (przypominam nie jestem błyskotliwy)
other thoughts. f people love CAMPARI, dzisiaj wychlałem pół butelki z sokiem pomarańczowym. i nie, nie jestem żulem, jestem artystą. artystą kojącym ból nędznej egzystencji. trzymam kciuki, że ten rok szkolny okaże się być najlepszym w moim życiu, postawiłem sobie pewne cele, i teraz, chcąc nie chcąc muszę je zrealizować. vote me this year. (blablablabla chhachachacha)