skip to main |
skip to sidebar
sobota, dzień bezchmurny, słoneczny. słyszę tylko dochodzące z dołu kubańskie rytmy i fałszującą mamę. za oknem sąsiad kosi trawę, zapach przypomina wakacje i grilla. jest zielono, przed sobą mam niedokończoną fridę kahlo, na jakie kolory ją pomalować(!?), chyba wybiorę pochodne brązów i zieleni. wczorajszy dzień był również udany, przedwczorajsze śledzie na kolacje nie były najlepszym wyborem, co skutkowało niepójściem do szkoły... tata bardzo zadowolony z imienin w dworku, dzisiaj kolejna impreza, tak jak sprzed dawnych lat, będzie coca cola, wódka, koreczki i sałatka ze szpinaku. jak na razie napawam się urokami dnia i koloruję fridę.
tak jak zwykle, zakończę cytatem, tym razem taty (przy zamówieniu napojów) : poproszę... poproszę seks na plaży.ps zauroczyłem się



seks na plaży i niezapomniana mina kelnerki - duma taty.
5 komentarzy:
inaczej napisałeś tego posta, ty się chyba zakochałeś ;o
...
doładnie tak ;)
o, dziękuję! a ja muszę przyznać, że jak na te piętnaście lat(chyba, że szesnaście rocznikowo) jesteś niesamowicie uroczy, ty i twój blogspocik (nie mówię, że seksi, bo wtedy stracę moją otoczkę nieprzeciętności)
Prześlij komentarz